Zaułek Zamkowy to nieistniejąca już uliczka w centrum Wrocławia, zniszczona niemal doszczętnie podczas II wojny światowej, a następnie wchłonięta w latach 70. przez żarłoczną trasę W-Z. Znajdowała się pomiędzy ul. Gepperta i Świdnicką, zajmowała północny pas dzisiejszej ul. Kazimierza Wielkiego. Aż trudno uwierzyć, jak niezwykle wyglądała! Była wąska, ale zarazem wielkomiejska. Z tego bogactwa pozostało zaledwie... 17% zabudowy.
Od wschodu otwierały ją dwa modernistyczne budynki: Dom Handlowy Rzemiosła Artystycznego Wilhelma Knittela (dziś KFC), wybudowany w 1927 r. wg projektu Maxa Strassburga oraz biurowiec firmy Woolworth, zaprojektowany przez wpływowego architekta, Hermanna Wahlicha. Ich dostojne bryły zawierały sporo nowoczesnych rozwiązań, w tym schodkowane piętra, znane z ulic Nowego Jorku. Oba budynki przetrwały wojnę, do dziś jednak zachował się tylko pierwszy z nich. Drugi, będący siedzibą składnicy harcerskiej, wyburzono w 1970 r. Poniższe zdjęcie pochodzi z lat 60.
W dalszej części Zaułku wyłaniał się narożny budynek Magistratu Breslau, dziś goszczący bar "Setka". Towarzyszyła mu dumnie Fontanna Germanii, zaprojektowana przez Alexandra Calandrellego, jednego z największych rzeźbiarzy swoich czasów. Ośmiometrową kolumnę wieńczyła personifikacja narodu niemieckiego. Artyści przedstawiali ją często jako ubraną w zbroję blond kobietę, dzierżącą w ręce miecz Joyeuse, Koronę Rzeszy i tarczę. Wrocławska Germania zdaje się trzymać w rękach dziecko, przynajmniej tyle mogę wywnioskować na podstawie dwóch zachowanych zdjęć pomnika. Fontanna istniała nienaruszona jeszcze w latach 60., później zniszczono ją, pozostawiając na jej miejscu... kwietnik.
Doszliśmy w ten sposób do skrzyżowania z ul. Leszczyńskiego (a właściwie z przedłużeniem ul. św. Doroty), której historyczny ciąg w latach 60. brutalnie przecięto niezgrabnym budynkiem ZETO. Dalej ciągną się już tylko postpeerelowskie bloki. Po północnej stronie Zaułka Zamkowego, na odcinku od Leszczyńskiego do Gepperta, istniały przed wojną cztery kamienice. Szczęśliwie zachowała się wśród nich dawna siedziba Schlesische-Boden-Credit-Actien-Bank, zaadoptowana na placówkę PKO. Zaprojektował ją sam wielki Richard Plüddemann - wieloletni radca budowlany Breslau, który wzbogacił miasto o przepiękną, ceglaną architekturę. Do dziś na szczycie banku widnieje autograf Plüddemanna - wytężcie wzrok i zwróćcie na niego uwagę! Pozostałe kamienice o których wspominałem nie przetrwały wojennej zawieruchy. W jednej z nich mieścił się sklep (a może nawet i siedziba) słynnej firmy rymarskiej Frost&Jähnel Breslau, produkującej dla Wehrmachtu rozchwytywane dziś przez kolekcjonerów kabury i pokrowce na amunicję.
Wszystkie opisane tu budynki, z wyjątkiem biurowca Woolwortha, znajdowały się po stronie północnej Zaułka. Strona południowa została w całości zmieciona z powierzchni ziemi, jej ostatnie pozostałości ustąpiły miejsca trasie W-Z. Na dzień dzisiejszy brakuje zdigitalizowanych zdjęć ulicy sprzed II wojny światowej, na deser zostawię Wam jednak wspaniałe ujęcie z Hydrala, przedstawiające skrzyżowanie Zaułka Zamkowego z ul. Gepperta. Zrobiono je pod koniec lat 20., kamienica na pierwszym planie już nie istnieje, w tle widać za to siedzibę PKO.
Tak oto historia zatoczyła koło. Jeszcze 200 lat temu płynęła tędy stara fosa, teraz dawnym Zaułkiem płynie rzeka aut. Wzmiankowane w miejscu skrzyżowania ze Świdnicką średniowieczne stajnie goszczą już co najwyżej konie mechaniczne. Szkoda tak pięknego miejsca!
niesamowity blog. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńBrawo ! Wspaniała dokumentacja !!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń