sobota, 26 stycznia 2013
Kacerz Jan z Pragi
Gdy Jan Krasa podniósł opuchnięte powieki, ujrzał znajomy krajobraz wrocławskiego Rynku. W nozdrza wcinały mu się duszne opary kupieckich kramów, w uszach zaś dało się wyczuć zdumienie zgromadzonego wokół tłumu. Gdy już oprzytomniał na tyle, aby poruszyć głową, zauważył gałęzie rzucane pod jego nogi. Buchnęły pierwsze płomienie inkwizytorskiego stosu. Źrenice Krasy rozszerzyły się upiornie, w myślach zaś utknęły mu słowa jego mistrza, Jana Husa, spalonego pięć lat wcześniej w Konstancji. „O, sancta simplicitas – O, święta naiwności!”...
Polska historia uczy nas o tolerancji i religijnym pokoju jednakże warto wiedzieć, że tuż za miedzą, na czeskim Śląsku rozegrał się prawdziwy dramat. Wszystko zaczęło się od wystąpienia wspomnianego już Jana Husa, kapłana i rektora uniwersytetu w Pradze. Był on zbulwersowany rozwiązłością katolickiego duchowieństwa, na długo przed tezami Marcina Lutra postanowił stworzyć program reformy Kościoła. Wkrótce stanął na czele ruchu religijnego, którego ośrodkiem działania od 1402 stała się Kaplica Betlejemska w Pradze. Reformacja Husa zabezpieczała interesy narodowe Czech, uderzając przy tym w ludność niemiecką. Przebiegała w sposób w miarę pokojowy aż do 1415 roku, kiedy to Hus pomimo protekcji króla Zygmunta Luksemburskiego spłonął na stosie podczas soboru w Konstancji. Sytuacja stała się niezwykle napięta. Ruch religijny przemienił się w krwawą rewoltę...
Gdy wojska husyckie przepędziły króla Zygmunta z Pragi, znalazł on przytulny kąt na zgermanizowanym Śląsku, ostatnim bastionie katolików. W 1420 roku przybył do Wrocławia, gdzie niemal natychmiast zademonstrował rządy twardej ręki. Ku uciesze bogatszych obywateli rozprawił się z trwającym od dwóch lat buntem miejskiej biedoty. Po 24 krwawych egzekucjach (dekapitacji, gotowaniu odciętych głów i zatknięciu ich na pale) przywrócił władzę niemieckiego patrycjatu i skupił się na szykowaniu pierwszej krucjaty na ziemie czeskie.
Pech chciał, że w tym samym czasie stolicę Śląska odwiedził praski mieszczanin, Jan Krasa. Jako zadeklarowany husyta, w śmiały sposób dzielił się z miejscową ludnością arkanami nowej wiary. Jak można się domyślić – bardzo szybko wyśledzono go i pojmano. Był to swoisty „prezent” dla Zygmunta Luksemburskiego, Krasa bowiem rok wcześniej powiódł przeciwko niemu powstanie ludności Pragi. Rozpoczął się „teatr” inkwizycji, która torturami próbowała zmusić „heretyka” do porzucenia swoich przekonań. 15 marca 1420 r. na wpół żywy Krasa po raz ostatni odmówił współpracy, wtedy też legat papieski, Fernando de Palacios, wydał na niego wyrok śmierci. Wykonano go ze szczególnym okrucieństwem, najpierw włócząc skazańca końmi po brukowanym Rynku, potem zaś dobijając go publicznie na stosie. Tak właśnie król, wespół z papieżem, po raz pierwszy zademonstrowali swoje stanowisko wobec husytyzmu...
Dodam tutaj, że nie jestem po żadnej ze stron konfliktu. Zarówno husyci, jak i katolicy popełnili setki okrutnych zbrodni. Do dziś po Śląsku krążą opowieści o mściwych Czechach, mordujących regularnie ludność wsi oraz o królu Zygmuncie, nakazującym wrzucanie "kacerzy" do studni. Spór o kształt religii poskutkował zupełnym wyniszczeniem kraju i późniejszą utratą suwerenności. Jest to niezwykłą ironią losu zważając na fakt, że dzisiejszą republikę czeską postrzega się jako bastion ateizmu.
Materiały: Wikipedia + "Mikrokosmos" + kilka luźnych źródeł w Internecie.
Etykiety:
biografie,
dawne zbrodnie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To może pójść za ciosem i wspomnieć o typowo czeskiej tradycji "nepomuków", tworu który z oczywistych względów powstawał tylko w Czechach? Dodam, że we Wrocławiu kojarzę co najmniej dwa, obydwa dosyć duże i prestiżowe...
OdpowiedzUsuń"Nepomuków" na całym Dolnym Śląsku (i nie tylko) jest mnóstwo, głównie na placach przed kościołami i przy mostach (bo św. Jan Nepomucen to patron m.in. mostów). W każdej chyba większej miejscowości jakiś stoi.
OdpowiedzUsuńZapraszam do odebrania wyroznienia Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo ciekawie wojny Husyckie przedstawił Sapkowski w "Narrenturm" i kolejnych częściach trylogii. Książka jakkolwiek fabularyzowana i momentami ociera się o fantastykę, ma w sobie sporo faktów, a i Wrocław jest w niej dość ważny.
OdpowiedzUsuń