niedziela, 7 lipca 2013

Opowieść o złotym zębie


Dzisiejsza krótka opowieść będzie traktowała o zębie – i wyjątkowo nie będzie to ząb czasu nadgryzający poniemiecką schedę. Czy wiecie, że Wrocław był jedną z kolebek współczesnej stomatologii? Tutejsi naukowcy wnieśli ogromny wkład w tę dziedzinę medycyny, zanim jednak ich odkrycia obiegły świat, na Dolnym Śląsku wydarzyła się niezwykle ciekawa historia.

W 1593 roku we wsi Ostroszowice pod Dzierżoniowem u biednego chłopca, Christopha Müllera, odkryto złoty ząb. Dziś nie byłoby to nic nadzwyczajnego, jednakże w XVI w. sztucznych zębów jeszcze nie stosowano. Do Ostroszowic zaczęli tłumnie przybywać lekarze i arystokraci z całej Rzeszy. Mądre głowy z Wrocławia, Legnicy, Brzegu, Nysy, Świdnicy a nawet z uniwersytetu w Helmstedt próbowały znaleźć przyczynę tego osobliwego fenomenu. Badaniami zajęli się medycy biskupa oraz sam Laurentius Scholz, wybitny wrocławianin, lekarz i botanik. Wysnuto kilka ciekawych teorii – oto matka chłopca miała w czasie ciąży myśleć o bogactwach i pić wodę ze złotonośnych, sudeckich potoków. Profesor Jacob Horst poszedł nawet o kilka kroków dalej i rozważał aspekt religijno-astrologiczny. Nadał zębowi rangę stygmatu i wykazał, że Christoph urodził się w dniu, kiedy słońce znajdowało się w koniunkcji z Saturnem, Marsem, Wenus i Księżycem w znaku barana. Wysłał nawet list do cesarza, w którym oznajmił, że ząb jest „boskim znakiem nadziei” w obliczu groźby inwazji tureckiej. Sława Christopha Müllera sięgnęła tak daleko, że podróżował po całej Europie, od Pragi aż po Londyn.

Z góry wykluczano fałszerstwo – po pierwsze ząb wyglądał nader realistycznie – a po drugie – chłopskiej rodziny nie byłoby stać na tak drogi zabieg. Rzeczywistość okazała się jednak znacznie bardziej prozaiczna. Pewnego dnia pijany arystokrata przybyły ze wschodu zapragnął złotego zęba na pamiątkę swojego pobytu w Ostroszowicach. Pokiereszował mocno chłopca, wezwany później chirurg w trakcie oględzin stwierdził, iż ząb jest jedynie pokryty z zewnątrz złotą płytką. Rodzice Christopha przygotowali ten przedziwny fortel chcąc zapewnić sobie sławę, w efekcie spowodowali jednak, że ich syn został wtrącony do więzienia za oszustwo.

Historię tę opowiedzieli: Norman Davies w książce „Mikrokosmos” oraz Jowita Jagla w pracy „Zęby, robaki, ból i zaklęcie – refleksje nad ikonografią stomatologiczną i folklorem zębowym”.

5 komentarzy:

  1. Jak widać odpowiadanie za "nie swoje czyny" było znane i praktykowane już w XVI wieku, a przetrwało do dziś ;-)

    Tajemnice - lubię, Wrocław - uwielbiam, jednym słowem - zostaję! ;-)

    Zapraszam serdecznie również do siebie - śladami wrocławskich ławek :-)

    sitnextto.blogspot.com
    #benching Wrocław

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Wrocław:) Łączy się z nim tle ciekawych historii, ma przepiękna architekturę i jest to jedno z najpiękniejszych miast Polski:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby tylko władze miasta dostrzegły potencjał historii miasta i to odpowiednio wykreowały... Można by zarobić mnóstwo pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała opowieść. Wrocław urzekł mnie swoją magią...

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz też mało kogo stać na dentystę :/

    OdpowiedzUsuń

Uprzejmie proszę o nie przesyłanie w komentarzach SEO-spamu.