środa, 24 sierpnia 2011

Dzieje Heinricha Rybischa

Mistrz zakonu krzyżowców z czerwoną gwiazdą, Erhard Scultetus, ciężko otarł skroń spoglądając na toczące się po stole kości. W głowie szumiało mu już kilka pucharów wina, Fortuna zaś wyraźnie się od niego odwracała. Jego towarzysz gry po kolejnej wygranej podniósł stawkę. Rzucił na stół ogromny, złoty łańcuch. Pełen buty Mistrz w odpowiedzi postawił na szali swój bezcenny skarb – prawa do kościoła św. Elżbiety, jednej z najokazalszych i najwyższych świątyń świata. Rozpoczęła się mordercza rozgrywka, za każdym uderzeniem kości o stół podążały dwie pary zajadłych oczu. Melodia karczmianego gwaru stała się czymś odległym, stół do gry otuliło skupienie, majaki wypitych trunków ucichły przyparte narastającym napięciem. Mistrz nie miał jednak tego dnia szczęścia. Zapewne nigdy nie wybaczył sobie przegranej z najprzebieglejszym ze znanych Wrocławian – Heinrichem Rybischem.

Postać Rybischa (1485–1544) do dziś rozpala umysły dolnośląskich historyków, trudno bowiem znaleźć w dziejach Wrocławia człowieka bardziej zaradnego, a zarazem kontrowersyjnego. Pochodził on z rodziny saksońskich kupców. Wszechstronnie wykształcony, w wieku 36 lat otrzymał stanowisko miejskiego syndyka. Piął się na szczeblach kariery aż na sam szczyt, uszlachetniony przez Cesarza piastował nawet stanowisko generalnego poborcy podatkowego dla całego Śląska i margrabstwa łużyckiego. Szybko zdobył pieniądze i wpływy, równie szybko przysposobił sobie wielu wrogów.

Przede wszystkim nienawidzili go katolicy, w szczególności Polacy. Rybisch jako zagorzały protestant co rusz wprowadzał w życie coraz bardziej śmiałe i przewrotne pomysły. Udało mu się przekonać wrocławskich patrycjuszy do zburzenia potężnego opactwa na Ołbinie, w 1522 r. zaś przyczynił się do wygnania z miasta Bernardynów. Czarę goryczy przelała wspomniana we wstępie gra w kości (ponoć wydarzyła się naprawdę!). Rada Królewska, w większości katolicka, wynajęła nawet płatnych zabójców mających zgładzić Rybischa podczas jego podróży do Pragi. Gdy przejeżdżał przez Most Karola, został zatrzymany przez jednego z protestanckich dworzan. Aby nie łamać tajemnicy, ów dworzanin wyjawił zamiary Rady na głos jednemu z kamiennych posągów, umieszczonych na moście. Po wysłuchaniu przestrogi Rybisch w przebraniu kobiety niezwłocznie zbiegł do Wrocławia. Warto wspomnieć, że sto lat później galopująca kontrreformacja zmiotła z Pragi ostatnich protestantów.

Nie tylko religia była kością niezgody między Rybischem a niektórymi mieszczanami. Wielu zazdrościło mu bogactwa i życia ponad stan. Niedaleko pl. Solnego wystawił reprezentacyjną kamienicę z wmurowanymi zabytkowymi elementami ołbińskiego opactwa. Przypominała ona pałac, rozmach jej architektury nie miał sobie równych w Cesarstwie. Uroku dodawał jej ogród, a także gustowny dziedziniec z fontanną. Rybisch, poirytowany skalą zazdrości, nakazał umieścić na portalu domu napis "Bądź pobożny, bez zazdrości i nienawiści, tak więc zbuduj sobie lepszy, a mnie zostaw ten".

Do dziś pozostało po Rybischu całkiem dużo pamiątek. Zachowały się m.in. portal jego domu (niestety reszta legła w gruzach pod naporem radzieckiej artylerii) oraz okazały, baldachimowy nagrobek w kościele św. Elżbiety. Pozostał również pewien niesmak spowodowany dokonaniami patrycjusza. Zapoczątkował on bowiem exodus polskiej kultury i coraz większe zniemczenie miasta. Ocenę Rybischa pozostawiam Wam. Jedno jest pewne – trudno przejść obok tej postaci obojętnie.

Uprzedzając pytania – owszem, skaczę tu po chronologii i dosyć luźno przedstawiam kolejność wydarzeń, staram się jednak trzymać faktów. Tłumaczenie inskrypcji na domu znalazłem w komentarzach do zdjęć na stronach Wratislaviae Amici. Samego domu nie opisuję dokładniej, bo nie znalazłem jego przedwojennych zdjęć. Wydaje mi się, że wyglądał podobnie do obecnego, odbudowanego (znajdującego się przy ul. Ofiar Oświęcimskich 1).

3 komentarze:

  1. Autorze, Autorze! W ktorym dokladnie na placu Strzegomskim znajdowal sie dawny kosciol, zburzony podczas wojny, o ktorym pisales tutaj?

    http://www.tajemniczywroclaw.pl/2010/08/oto-wrocaw.html

    Bede wdzieczny za odpowiedz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Był w miejscu dzisiejszego Dolmedu, do dziś widać tam małą górkę. Jedyną pozostałością są prawdopodobnie drzewa i kawałek murka oddzielającego ogrodzenie kościoła od torów tramwajowych. Na oko można to porównać tu: http://wroclaw.hydral.com.pl/000332,obiekt.html

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawe zdjęcie znajduje się na fotopolska.eu - można zobaczyć zarówno kościół jak jak schron, Swoją drogą jest to jedno z najciekawszych zdjęć placu strzegomskiego jakie udało mi się znaleźć,
    http://fotopolska.eu/245692,foto.html

    OdpowiedzUsuń

Uprzejmie proszę o nie przesyłanie w komentarzach SEO-spamu.