Kilka dni temu zamarzyła mi się rowerowa wycieczka z aparatem, ruszyłem więc dzielnie z Kozanowa fotografować zapomniane zakątki miasta. Niezrażony wszechobecnymi remontami i potwornie nierównym brukiem zawędrowałem w miejsce prawdziwie odrealnione, tak zrujnowane, że obskurność nadaje mu przewrotnie trochę uroku. Jest to ulica Kurkowa, o której cały świat chyba już dawno zapomniał (a przynajmniej tak mi się wydawało). Jako pierwszy moją uwagę przykuł wielki, niemiecki napis "Josef Wenzel & Co. Mützen fabrik":
Zafascynowany tak dobrze zachowaną pozostałością po dawnej epoce, poświęciłem jej dłuższą chwilę z aparatem. Niczego nie podejrzewając odwróciłem się na pięcie i już, już chciałem opuścić to mało przyjazne miejsce, gdy nagle... Spod ziemi wyrosła kamienica rodem z horroru:
Niesamowity widok, szczególnie późnym popołudniem, gdy słońce leniwie opuszcza niebo nad miastem. Nieco już nadwątlona symetria budynku wraz z nawiązaniami do antyku nadają mu upiorną powagę. Wybite okna zapraszają łakome oczy pięknymi dekoracjami wnętrz, ale równocześnie straszą ciemnością. Okolice wcale nie wyglądają przytulniej, z prawej strony widać miejsce po kamienicy, brutalnie wyrwanej z posad przez wojenną zawieruchę (dosłownie, część jej niedbale poobgryzanych murów wykorzystano jako przyporę), nieco dalej resztkami sił dogorywa okazała fasada z wieżyczkami.
Cały ten post zakończyłby się zapewne bez puenty, gdyby nie pewien szczegół, który zauważyłem dopiero później, na stronach Wratislaviae Amici. Otóż Kurkowa niejednokrotnie służyła za tło filmów wojennych! Nakręcono tu przede wszystkim sceny do rosyjskiego serialu "Dywersant II" oraz filmu "Zimne Lato" (Wrocław udawał na jego potrzeby Berlin). Stopień zrujnowania ulicy i jej wygląd rodem z 1945 r. sprawiają, że wystarczy postawić kilka dekoracji, wprowadzić żołnierzy i cieszyć oko apokaliptycznym krajobrazem.
Zupełnie niechcący odnalazłem jeszcze jedną informację – ów niemiecki napis, o którym pisałem na początku, to również pozostałość po planie filmowym. Ot, zabrakło farby, żeby go zamalować ;).
Pamiętam ten plan filmowy, o którym wspominasz na końcu. Filmowcy obok tej kamienicy postawili z dykty czy jakiś tam regipsów fasadę zniszczonej kamienicy. Wyglądało to razem niesamowicie i bardzo realnie. Zamknęli ulice, ale udało mi się przejechać rowerem. Na ulicy leżały cegły, jakiś pył pokrywał jezdnię, dopalał się wrak samochodu. Jakbym się cofnął w czasie. Naprawdę klimat Festung Breslau. PS. Jeśli już poruszasz wątek filmowy to poszukaj informacji o ulicy Mierniczej. Filmowcy bardzo ją lubią :)
OdpowiedzUsuńCiekawostką jest tylko, że tego filmu nie ma na Filmwebie ani w innych bazach - czyżby zmienił tytuł? :-)
OdpowiedzUsuńKalter Sommer http://www.filmweb.pl/film/Kalter+Sommer-2006-308198
OdpowiedzUsuńCzyli to samo, co http://www.filmweb.pl/film/Mauer+-+Berlin+%2761%2C+Die-2006-417848 , mają bałagan na Filmwebie :)
OdpowiedzUsuńto mnie zaskoczyłeś informacją o tym napisie :)
OdpowiedzUsuńInformacja jest z komentarzy z Hydrala, no ale trudno uznać ją za nieprawdę – po pierwsze zamalowaliby to zaraz po wojnie, po drugie na starych zdjęciach jest ten sam tynk, ale bez napisu :)
OdpowiedzUsuńA wiesz może, gdzie kręcili sceny Avalonu? Film o tyle specyficzny, że reżyser, JAPOŃCZYK, specjalnie przyjechał do Wrocławia żeby go nakręcić. Dodajmy, że zdaje się nie miał on wielkich powiązań ani z Wrocławiem, ani z Polską, ani przed, ani po...
OdpowiedzUsuńChyba właśnie na Mierniczej. Muszę sobie Avalon znowu obejrzeć, bo gdy go oglądałem pierwszy raz, to Wrocławia nie miałem jeszcze nawet w planach :P
OdpowiedzUsuńChyba w wieży ciśnień Na Grobli były też jakieś sceny kręcone do Avalonu.
OdpowiedzUsuńA na Ptasiej Rosjanie kręcili kilka lat temu jakiś film wojenny. Wśród kamienic sunął nawet czołg.
OdpowiedzUsuńNa al. Wiśniowej podobno też był motyw z czołgiem
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio wpadło w oczy coś takiego:
OdpowiedzUsuńhttp://www.tinyurl.pl?urSr2y7f
http://www.tinyurl.pl?7h8ec79z
http://www.tinyurl.pl?pWIL7FHx
http://www.tinyurl.pl?FzJ3RloH
Jest to w okolicy mostu Dmowskiego.
A przejeżdżam tam zawsze na zakupy i zauważyłem to dopiero z miesiąc temu i postanowiłem sfotografować.
Pozdrawiam! :)
Tej kamienicy też robiłem zdjęcia, bo miałem po drodze :P. A smakoszom niemieckich napisów polecam Pomorską, gdzie nie spojrzeć wystaje tam spod tynku gotycka czcionka.
OdpowiedzUsuńKamienica nr 36 :)))! Jak można zapomnieć o Kurkowej, skoro stoi tam coś tak niesamowicie pięknego <3? Niewiele już takich rodzynków zostało. Nie mogę odżałować Włodkowica 13. Ale zdaję sobie sprawę, że miasto nie może schlebiać ekstremalnym gustom... :P. Czuję, że i Pomorska zniknie cała pod styropianem w końcu...
OdpowiedzUsuńPróbowałem wydobyć na zdjęciu jej grozę, ale to trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy :D. Taka upiorna dostojność... Może to magia numeru 36, patrząc po Gajowej :)
OdpowiedzUsuńIleż ja się na tej Kurkowej nasiedziałam... Gdy rozum śpi, budzą się demony: co ja bym dała, żeby do tej kamienicy wejść :P! Dobrze, że jest starannie zamurowana.
OdpowiedzUsuńA, jeszcze coś: Wenzel, nie Menzel ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, dałem się złapać w standardową pułapkę gotyckiej czcionki, dzięki za zauważenie :P
OdpowiedzUsuńNie zabrakło farby, tylko właściciel kamienicy życzył sobie napis zostawić.
OdpowiedzUsuńŻart, żart! ;-)
OdpowiedzUsuńMUETZEN FABRIK nie MUERZEN czyli fabryka czapek...
OdpowiedzUsuńZgadza się, poprawiłem :)
Usuń